Laktacja a stres czyli hormony w laktacji.

Poradniki

Laktacja a stres czyli hormony w laktacji.

Dzisiejszy wpis rozpocznę ciekawostką: mleko zaczyna produkować się w piersiach już między 16 a 22 tygodniem ciąży. Proces wytwarzania mleka fachowo nazywamy laktogenezą. Organizm za start laktacji „uważa” natomiast fakt urodzenia kompletnego łożyska.

Pierwsze karmienie to sygnał dla organizmu, że dziecko już jest i trzeba brać się do pracy! Ciało kobiety rusza z produkcją mleka. Piersi to istna fabryka. Zgłasza się „klient” – w tym wypadku dziecko i produkcja „idzie” pełną parą. Gdy ”klienta” nie ma, produkcja zaczyna siadać. Czyż nie brzmi to logicznie?

Dlatego tak ważne jest przystawianie dzieci do piersi, a gdy z jakiś przyczyn nie można tego zrobić, warto użyć zastępstwa, czyli np. laktatora. Choć znam też panie, które wolą odciągać ręcznie i tylko w ten sposób udaje im się pobrać mleko z piersi. Reasumując – jeśli maluszek jest z jakichś względów dokarmiony inaczej niż mlekiem mamy, to trzeba dać sygnał piersiom, że są potrzebne i spróbować odciągnąć pokarm.

Upraszczając, całą tą fabryką odpowiedzialną za produkcję mleka kierują dwa hormony:

Oksytocyna – hormon szczęścia; pojawia się w trakcie kochania, przytulania – odpowiada za wypływ pokarmu! Dlatego tak ważne w laktacji jest pozytywne nastawienie, spokój, relaks, wygadanie się, wypłakanie, gdy jest źle.
Oksytocyna to hormon uwalniany w tylnym płacie przysadki mózgowej.
(Bierze udział w tak zwanym odruchu oksytocynowym, który opiszę dokładnie później).
Prolaktyna – hormon uwalniany w przednim płacie przysadki mózgowej; odpowiada za produkcję mleka. Działa bardzo zadaniowo; czyli: jest klient z potrzebą to jest i mleko. (Odpowiada za tzw. odruch prolaktynowy)

Jak wiecie, z reguły jeśli są dwie osoby, w tym przykładzie dwa hormony, to można przypuszczać, że się „dogadają”. Natomiast gdy pojawia się ktoś trzeci, to zaczyna mieszać. W przypadku hormonów, ten trzeci dodatkowy zaczyna „podkopywać” ich działanie. Takim hormonem, który lubi zamieszać jest ADRENALINA!

Przeczytaj:  Depresja chorobą XXI wieku

Pojawia się w sytuacji stresowej, a jak wiecie w początkach macierzyństwa o takie nie trudno. Pojawia się często i miesza w głowach kobiet.

Kilka stresujących przykładów z życia:

Sytuacja w oddziale położniczym
Przychodzi tłum odwiedzających do koleżanki z sali. Mamy przystawić dziecko, odsłonić pierś, czyli jakby nie było intymny fragment ciała, a pojawia się stres. Dziecko zaczyna płakać. Stres rośnie. W końcu udaje się przestawić, ale dziecko odrywa się i płacze, a kobieta jest spięta. I wiecie co?

Mleko nie leci, złość dziecka narasta. Kobieta tak bardzo chciała przystawić dziecko i czuje się bardzo źle, że jej się nie udało.

Do tego przychodzi np. położna i naciska pierś! Mówiąc jeszcze: “o, nic nie leci, nie ma Pani pokarmu!”.

Wrrrr… nie lubię takich sytuacji, ale one się zdarzają… W powyższej historii mamy zestresowaną kobietę, młodą mamę – więc jak ma jej mleko polecieć, gdy brak oksytocyny?!

Inna sytuacja…

Musimy wyjść bez dziecka. Czujemy, że w piersiach jest mleko. Cieszymy się, bo będzie co zostawić dla dziecka. Przystawiamy laktator, ale mleko leci powoli. Potem się rozkapuje, a tu nagle telefon – musimy się pospieszyć. Mleko leci coraz wolniej, a zaraz
pojawiają się jedynie pojedyncze krople.

Piersi jakby zrobiły się puste. NIE MA POKARMU. Wszystko dlatego, że pojawiła się adrenalina i zahamowała odruch wypływu pokarmu

Ostatnia sytuacja…

Szpitalna
Pani jest szczęśliwa, urodziło się jej dziecko, wszyscy się cieszą, więc i jej wypada się cieszyć. Zadaję jej kilka pytań… W końcu mówię: „może pani odczuwać smutek, to naturalne”. Kobieta zerka na mnie z niedowierzaniem. Pytam, jak minęła noc, mówię o trudnościach, jakie się nawarstwiają, nieprzespanych nocach, zmęczeniu… Pani otwiera się… Zaczyna płakać… My mówimy: jak “mama płacze, mleko leci”. W trakcie płaczu uwalnia się między innymi oksytocyna.

Przeczytaj:  Bezdech senny diagnoza domowa

Piszę o tych trzech hormonach, bo one są ważne. Jak pojawia się adrenalina, psuje niestety wszystko! Satysfakcję z karmienia też.

Adrenalina pojawia się w różnych sytuacjach:

gdy martwimy się o zdrowie dziecka,
gdy boimy się oceny obcych,
gdy zastanawiamy się, czy poleci mleko,
gdy się spieszymy,
gdy się stresujemy,
Etc.

Kilka słów o odruchach, które pomagają całej machinie laktacyjnej działać dobrze:

1. Odruch prolaktynowy – pojawia się, gdy dziecko ssie i opróżnia pierś. Właśnie dzięki temu odruchowi odbywa się sterowanie, ile pokarmu ma być. Jeśli dziecko zgłasza się częściej, produkcja mleka rośnie.
2. Odruch oksytocynowy – jest o tyle zabawny, że reaguje na dziecko. Jeśli maluszek zapłacze, kobieta pomyśli o potomku, to i mleko automatycznie wypływa z piersi. Odruch oksytocynowy odpowiada za wypływ pokarmu. Adrenalina będzie chciała go skutecznie zakłócić!
3. Mechanizm lokalny – troszkę zamieszam, pisząc o tym, ale ten mechanizm pojawia się, gdy laktacja się ustabilizuje, czyli po około 2-6 tygodniach! Pokarm nie wydziela się, gdy pierś nie jest opróżniona. Dlatego kobiety mają wrażenie, że pokarm pojawia się na bieżąco, gdy dziecko je. Między karmieniami mogą być dłuższe przerwy, które nie zawsze muszą zakończyć się “pełnymi mleka” piersiami.

Koniecznie napiszcie w komentarzu, czy post Wam się podoba.

PS: Inspiracją do postu był jeden z poranków, gdy ściągałam pokarm dla córki.

 

4 thoughts on “Laktacja a stres czyli hormony w laktacji.

  1. Oczywiście też uważam, że stres wpływa na laktację, niestety jest to bardzo ciężki czas dla kobiet- połóg też robi swoje… A dodatkowo ta adrenalina z powodu zamartwiania się o naszego potomka

  2. Bardzo interesujący artykuł i wartościowe informacje. Stres faktycznie negatywnie wpływa na laktację. Nie miałam tego problemu karmiąc córeczkę ale rozumiem kobiety dla których brak pokarmu staje się traumą.

  3. Miałam identycznie jak napisane w artykule.Zciągam mleko dla małej.Ale pewnej nocy zasnęłam i zapomniałam zciągnąć.Gdy mała obudziła się do karmienia to ja wtedy w tym stresie zaczęłam zciągać.I niestety.Pustka.Nic nie leciało.Pokarm się zatrzymał.

  4. U nas tez udało się bez dokarmiania. Zdarzały się oczywiście kryzysy, ale walczyłam wtedy z laktatorem i częstszym przystawianiem. Do tego dużo wody, kawy zbożowej i jakoś udało się karmić ponad rok, tak jak chciałam 🙂
    Co do tej kawy zbożowej, to już mi mama mówiła, ze bardzo pomaga na laktację, w szpitalu położna też mówiła, żeby pić, ja co prawda za taką zwykłą nie przepadam, ale za to bardzo posmakowała mi mama coffee waniliowa z rossmanna. W składzie ma też witaminy i kwas foliowy.

Comments are closed.